Wielu ludzi uwaza, ze ci co wyjechali zarabiac na zycie poza granicami ojczystego kraju nie ma prawa nazywac sie patriotami. Ja sie z ta teza nie zgadzam. Uwazam sie za patriote z krwi i kosci. Wyjechalem na saksy nie dlatego, ze nie kocham mojego kraju, czy tez zostalem przez niego skrzywdzony. Wyjechalem poniewaz moj zawod jest traktowany przez pracodawcow w Polsce jako dorywcze zajecie dla studentow dziennych, z ktorymi podpisac mozna umowe na zlecenie za najnizsza stawke krajowa i w glebokim powazaniu miec ich kwestie swiadczen zdrowotnych. A jak nie studiujesz i nie daj Boze zlamiesz w pracy noge, to sie nie martw, zaczniemy kombinowac… Inna sprawa, ze chcac sie rozwijac za barem nie mozesz pracowac w miejscu, gdzie sazerac podawany jest na lodzie, a mai tai miesza sie z poetycko brzmiacymi ‘sokami egzotycznymi’.
Wiec poki co opcje na powrot sa dwie, albo ktos zaproponuje mi normalne warunki pracy i pelna swobode dzialania, albo musze odczekac, uzbierac i otworzyc cos swojego, gdzie nikt nie doswiadczy niebieskich drinkow z parasolka, czy godfathera z sokiem grejpfrutowym…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz