poniedziałek, 9 lipca 2012

Nadszedl TEN czas!

Uppss... troche mnie tu nie bylo.

Zaczalem nowa prace, tego samego dnia ja porzucilem. Bylem na Euro w Wawie. Piekny stadion, atmosfera spoko, nawet Wojtek sie bawil. Potem sie przeprowadzalem. W miedzyczasie sie z kims pogodzilem. W jeszcze innym czasie rozpadl sie moj team. Nie chcac byc ostatnim kapitanem tonacego statku najblizszy tydzien spedze pod pokladem, by nastepnie wsiasc w kajute i radosnie dobic do brzegu. A raczej do The Hide'u.

Fajnie. Krotki przeglad nowosci. Nowe mieszkanie. Nowi wspollokatorzy. Nowy poczatek czegos starego. Nowa praca. Nowi wspolpracownicy.

Dosc tego pitu-pitu.

Pare lat temu. Piatek, krotko po 15-tej. "Boze synus, gdyby marzenia byly ulotne, musielibysmy przywiazywac Cie do kaloryfera"... Mama wlasnie wrocila z pracy. Maly Krzys znow przelezal caly dzien na lozku, wzrok mial skierowany w sufit, myslal... marzyl!

Pare minut temu. Poniedzialek, krotko po 12-tej. Nie ma mamy. Juz nie tak maly Krzys znow lezy na lozku, wzrok tym razem w podloge, a mysli znow ze soba prowadza rozmowe... marza!

Pare lat temu malowalem sobie pod kopula rezydencje na Florydzie, kolejne zwycieskie rzuty i liczylem swoja liczbe asyst na mecz. Pare minut temu ukladalem swoja najnowsza podroz. Nic sie nie zmienilo. Nadal jestem marzycielem. Nawet jesli mama miala na mysli, bym w koncu zabral sie za obieranie ziemniakow na obiad, miala racje. Gdyby marzenia byly ulotne, sam przywiazalbym sie do kaloryfera. I puszczal na wolnosc tylko w momencie ich realizacji!

Nadszedl ten moment, w ktorym chcesz spakowac plecak i po raz kolejny wyruszyc w pogon za lepszej jakosci zyciem. Brakuje ci trujacych dupe miejscowych, robiacych cie w siusiaka riksiarzy, tej bardziej landrynkowej Fanty niebianskiej plazy, czy wreszcie wyboru, ktora z wszystkich trzech zabranych ze soba bluzek najmniej smierdzi potem. Po Tajlandii wytrzymalem jakies trzy miesiace. Po Afryce niecale dwa. Czy to znudzenie zyciem? Czy moze juz obrotowe drzwi pana Tomka?

Znam takiego jednego typa. Mowil o sobie marzyciel. W Afryce oznajmil, ze ma fajna prace i chce odkladac na mieszkanie. Porzucil dluzsza podroz. Przyjalem to ze spokojem. Przeczekalem okres. On pil wtedy sok zurawinowy. Oplacilo sie. Jak raz wyjedziesz, to juz nie przestaniesz. Czaisz? Daj sobie szanse!

Stany Zjednoczone autokarem, kolejna szansa dla Azji, Filipiny, potem Chiny, a stamtad do Europy na pieszo, koleja transsyberyjska, czy droga ladowa autostopem. Grudzien, zaczalem odliczac dni. Wiem, ze zabrzmi to glupio. Marzylem kiedys o tym, by spedzic miesiac w wiezieniu. Chcialem poznac psychologie ludzi znajdujacych sie w 'pace' od wewnatrz. Chialem zobaczyc co ukladalbym sobie w glowie w takiej sytuacji. Teraz marze o czyms rownie nie normalnym... chcialbym pewnego dnia obudzic sie na ulicy w Kirgistanie bez grosza przy duszy. Chcialbym walczyc o przetrwanie kolejnego dnia w panstwie trzeciego swiata, gdzie na nic zdalyby sie nabyte w moim dotychczasowym zyciu umiejetnosci i jezyk angielski. Glupie to. Moze w styczniu stanie sie prawdziwe?