- Ferry? Office there. You go, you pay, come, come.
- Not him. Me, better, my office there, Kilimanjaro ferry. Fast, fast, let's go mzungu.
- Mzungu... mzungu... soda? water? soda?
- W*pierdalaj!
Tego w jaki sposob odreagowalem zmeczenie, w jaki sposob wybuchnalem i dalem upust calemu negatywnemu mysleniu nie spodziewal sie nawet ten drugi co ze mna pojechal... Mialem dosc, chcialem w koncu zdjac od 2 dni obuwie z nog, zmienic po 3 dniach bielizne i wziac jakikolwiek prysznic.
Najbardziej zas nie spodziewalem sie, ze gdy dotre w koncu na Zanzibar, bede w raju! Krystalicznie czysta, turkusowa woda, bialy piasek i lejacy sie z nieba zar, ktorego nawet Dariusz Rosiak by nam pozazdroscil! Tak jest! Czy wspomnialem o tym, ze poza nami na plazy byli tylko rybacy? Najpiekniejsze, a zarazem tak slabo rozwiniete turystycznie, miejsce jakie w swoim zyciu odwiedzilem. Jesli zastanawialiscie sie, czy moja tytulowa pogon za lepszej jakosci zyciem moze kiedykolwiek dobiec konca, to wlasnie tutaj, na Zanzibarze, na plazy w wiosce Nungwi, jest temu najblizej.
Tak, wiem, nie masz zielonego pojecia gdzie jest Zanzibar. Ja tez nie mialem. A, zeby bylo smieszniej, teraz mozesz powiedziec, ze znasz osobe, ktora tam byla. Zycie jest piekne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz