czwartek, 2 lutego 2012

Big. Rotten. Apple.

Samo południe, słońce w najwyższym punkcie, na niebie żadnej chmurki, 40 stopni, duszno. Maszerujesz już dobre 2 godziny pod górkę, przeszedłeś jakieś 15 km. Pod górkę! Rana po wczorajszym wypadku motocyklowym zaczyna krwawić, daje się coraz bardziej we znaki. Dopada cię udar słoneczny, głowa ci pęka, bredzisz, ciężko ci oddychać...

Wchodząc każdy normalny zaczyna się zastanawiać, jakim cudem ten autobus pokona zaraz 350 km. A potem jedziesz nim 3 godziny na czteropasmowej autostradzie. Kierowca nie daje się wyprzedzić ani jednej osobówce. Mało, to on wyprzedza wszystkich, ścina każdy zakręt, nie zwalnia tylko trąbi, żeby to inni ustępowali drogi. Boisz się. 'Ten drugi co z Tobą pojechał' tez się boi. Słucha ostatni raz ulubionych utworów na swoim odtwarzaczu mp3. Gdybyś nie zgubił, też byś słuchał. A tak pozostaje ci się tylko modlić...

Jest 4 nad ranem. Całą noc nie zmrużyłeś nawet oka. Jesteś zlany potem, przedtem też byłeś. Wiatrak w bungalowie wydaje ci się śmigłowcem, żarówka reflektorami. Kurczowo trzymasz się materaca, bo przecież zaraz wylądują. Zbiera ci się na wymioty, trzęsiesz się z zimna, dostajesz gorączki. Wychodzisz na plażę, leżysz tam skulony jak pies czekając, aż ci przejdzie. To już pewne, zatrucie pokarmowe...

Siedzisz na pace półciężarówki marki Isuzu. Lewą rękę opierasz na kleju do tapet, prawą podtrzymujesz karton pełen gwoździ, w wyprostowaniu nóg przeszkadzają leżące wszędzie narzędzia. Twój plecak też gdzieś tam leży. Pokonujesz właśnie autostopem kolejne kilometry. Wyprzedzający miejscowi machają do ciebie, na ich twarzy pojawia się uśmiech. Z twojej twarzy też nie ginie uśmiech. 'Ten drugi co z Tobą pojechał' poczuł się na tyle szczęśliwy, że teraz to on macha do wszystkich pierwszy...

Rozbierasz koszulkę, zdejmujesz buty, skaczesz. Wynurzasz się, rękoma odganiasz zgromadzone wokół ryby, podpływasz do skałki, wdrapujesz się coraz wyżej, siadasz na czubku wodospadu. Spływająca z góry woda cały czas nie daje o sobie zapomnieć. Serce bije coraz szybciej. W końcu spuszczasz głowę i decydujesz się popłynąć z nurtem. Trzy sekundy błogiego ślizgu i znów jesteś w wodzie, wynurzasz się, podpływasz do skałki i tak dalej... Ogarnia cię szaleństwo, dopada cię przypływ euforii, z którą nijak nie potrafisz sobie poradzisz. Jeszcze nigdy nie byłeś tak blisko szczęścia...

O 7 nad ranem słonce zaczyna dawać o sobie znać, spocony walczysz z moskitiera, otwierasz drzwi swojej bambusowej chatki, wychodzisz, stawiasz nogi na piasku, a do morza masz tylko trzy metry. Nie zastanawiając się za długo zażywasz kąpieli. Myjąc później zęby, od poznanej wczoraj Niemki, której pomogłeś słyszysz 'thank you for this paradise'. No właśnie 'paradise'...

W każdym z tych przykładów następuje moment, w którym myślisz o osobach ci w życiu najbliższych. W niektórych przypadkach, bo jest ci źle, smutno, bo się boisz i potrzebujesz wsparcia, miłego słowa. W pozostałych zaś, bo zwyczajnie chcesz się podzielić swoim szczęściem, chcesz by ta najbliższa ci osoba w życiu stanęła obok i czuła dokładnie to samo co ty.

HAPPINESS ONLY REAL WHEN SHARED.


Happiness. Real. Shared. Google tłumacz. Szczęście. Prawdziwe. Wspólne.

W głowie mimo smutku, radości, nostalgii, euforii masz tylko jedno zdanie. Powyższe zdanie. Zdajesz sobie sprawę, że twoja tytułowa pogoń za lepszej jakości życiem jest uzależniona od tego, czy ta druga, najważniejsza ci w życiu osoba, będzie w niej brała czynny udział...

Mówiłaś mi, że mam się zmienić
Lecz jak to zrobić gdy od lat sami jesteśmy w sobie uwięzieni?

Śpiewał Adam z Łodzi. I Ty też jesteś uwięziony. Tylko od czasu do czasu wychodzisz z siebie, przebijasz się przez mgłę, stajesz obok i zdajesz sobie sprawę, że jesteś zwykłą ciotą...

Znałem kiedyś pewnego Księcia. Adam go nie zna. Przynajmniej nie ten z Łodzi. Książę był gdzieś tam w środku dobrym człowiekiem. Książę wierzył w prawdziwą miłość. Książę kiedyś bardzo szczerze kochał. Książę został zraniony. Książę zepsuł się od środka. Książę już nie jest Księciem...

Jako już-nie-książę nigdy więcej nie podzielił się z nikim swoim życiem. Jako już-nie-książę postanowił zachować je dla siebie. Jako już-nie-książę nadal szuka lepszej jego jakości. Jako już-nie-książę rozpocznie tam, gdzie nie ma coca-coli...