poniedziałek, 31 października 2011

Bo ten chlopak w pilke kopie!

Przez ostatnie 1,5 roku dotknalem pilke do koszykowki siedem razy, z czego trzy nie wychodzac z pokoju, przekladajac ja z miejsca na miejsce... Regularnie zas, co poniedzialek, grywam w pilke nozna. Tak, tak, Krzysztof, ktory polowe swojego dziecinstwa spedzil na boisku do koszykowki, regularnie grywa w pilke nozna. Fajna sprawa, gdy u twojego boku biega syn Dusko Ajdera, legendy FK Rad, bylego reprezentanta Jugoslawii, fanatycy St-Etienne, Ervin z cala zgraja kuzynow z Albanii, na bramce stoi Matteo, ktory do 14 roku zycia byl podstawowym golkiperem szkolki pilkarskiej w Lille, w napadzie zas wymieniasz podania z czarnoskorym Steveninho, dumnie prezentujacym sie w koszulce reprezentacji Polski!

Brakuje mi koszykowki, brakuje mi sportu ogolem. Kiedys nie wyobrazalem sobie tygodnia bez biegania za pilka, niedzieli bez meczu. Dlatego kazda minuta spedzona na boisku przy Ferndale Road sprawia mi przyjemnosc, motywuje do wysilku, gry 'la passion'!

sobota, 29 października 2011

Prawdziwe 'zaskoczenie'

Co roku w Polsce nadchodzi w zimie dzien, gdy spadnie pierwszy snieg. Co roku w Polsce w ten sam dzien w wiadomosciach, czy radiu slyszymy jakze cenne 'zima zaskoczyla drogowcow'... Ja sie pytam - jak to k*rwa zaskoczyla? Od kiedy zyje, nie pamietam w Polsce zimy bez sniegu. Pada zawsze, nieraz mniej, nieraz wiecej, ale snieg w Polsce w zimie jest nieunikniony jak 'amen w paciezu'.

Zaskoczeni to z koleji moga czuc sie w tym roku Tajowie. Co prawda w porze deszczowej kropi czesto, powiedzmy nawet, ze codziennie, ale gora 15 minut i po klopocie. Wiec zakladajac, ze pada czesto, ale malo nikt nie mogl sie spodziewac tegorocznych nawalnic z wszystkimi ich konsekwencjami. Powodz, bo o niej mowa, zaskoczyla takze dwoch Polakow mieszkajacych w Londynie. Powolujac sie na najswiezsze zrodla woda utrzyma sie na powierzchni 1/3 kraju przez nastepne 6 tygodni, co zmusilo wspomnianych dwoch Polakow do zmiany trasy podrozy. I tak, nie wiedzac czy sie cieszac czy placzac, obralismy sobie za cel caly polwysep azji poludniowo-wschodniej. Przez Bangkok, Singapur, Jakarte, Kuala Lumpur, Bandar Seri Begawan, az po Manille na Filipinach. Trzydziesci dni, szesc panstw, szesc stolic, milion malych wysepek i dwoch olowkow spragnionych wrazen. Tak!

czwartek, 27 października 2011

Wszystko ma kiedyś swój początek...

Tylko w tym roku wylegiwałem się na plażach Lanzarote w styczniu, zrobiłem niezapowiedzianą wizytę rodzicom i przyjaciołom w Polsce, spędziłem walentynki w Rzymie, byłem na pierwszym meczu sezonu regularnego NBA rozgrywanym poza USA, byłem na meczu sezonu regularnego NBA z trzema (!) dogrywkami, spędziłem niemal cały czerwiec urlopowo, rozstałem się z dziewczyną, tracąc niezwykle cenną przyjaźń, byłem na meczu Arsenalu Londyn, kupiłem swój pierwszy pierścionek zaręczynowy, uczestniczyłem w karnawale na Nothing Hill, świętowałem 25 urodziny na plaży w Barcelonie, odwiedziłem niemal każdy liczący się cocktail bar w Londynie...

Czy można z życia korzystać bardziej? Mam nadzieję, że tak co postaram się udowodnić za pomocą niniejszego bloga. A zaczynamy tu i teraz, na dokładnie 25 dni przed wylotem do Tajlandii, gdzie spędzę okrągły miesiąc szukając tego, co jedni nazywają szczęściem, a dla mnie to po prostu lepsza jakość życia.

Od ponad czterech miesięcy żyje w pogoni za powyższym, staram się wiele zmienić, wiele planować. Porzuciłem konsumpcyjny tryb życia, staram się nie zwracać uwagi na to jak się ubieram, co mówią o mnie inni, najchętniej nie nosiłbym telefonu komórkowego, najważniejsze bym to ja był szczęśliwy. Porzuciłem też planowanie rodziny, odkładanie kasy na samochód, mieszkanie i chęć posiadania małego Tomka (no, bo jakże inaczej mógłby nazywać się mój syn, coś po Gollobie musi mieć :P). Może inaczej, nie porzuciłem, lecz odłożyłem na później, dając sobie 5 lat na poznanie świata, spełnienie swoich najskrytszych marzeń, odhaczenie wszystkiego co znajduje się na moim 'bucket list'.

Można powiedzieć stałem się hipisem, oczywiście bez przesady, nie chodzę na boso, nie jaram trawy 24/7, nie mieszkam w słomiance i słucham innej muzyki, ale ideologia odrzucania norm społecznych opartych na konsumpcji, rywalizacji i materializmie pozostaje ta sama. Od ponad trzech miesięcy stałem się tez bardziej śmiały, otwarty na ludzi, nowe doznania. Bo wiem, że tylko w taki sposób zobaczę więcej, będzie mi łatwiej w podróży.

Wiele ludzi marzy o tym, by polecieć do Afryki, wypić piwko na plaży w Rio, czy zobaczyć Tadż Mahal. Ja też posiadam swoje marzenia, tylko w przeciwieństwu do wielu, którzy całe życie czytają o dalekich lądach i śnią o przygodach, postanowiłem pewnego dnia podnieść wzrok znad książki, wstać z fotela, sprzedać meble, xboxa i wyruszyć im naprzeciw, by, cytując Twaina ‘za dwadzieścia lat bardziej nie żałować tego, czego nie zrobiłem, niż tego, co zrobiłem’!